Dlaczego warto nosić dziecko w chuście?

Idea chustowania lub chustonoszenia jest coraz popularniejsza w Polsce. Coraz więcej matek, ale i ojców również, nosi swoje dzieci w chustach. Sprawdź, dlaczego warto nosić dziecko w chuście.
/ 03.03.2013 22:08

„Noszę dziecko w chuście” – zdanie to coraz częściej można usłyszeć z ust młodych matek, a na ulicach spotkać rodziców obwiązanych kolorowymi materiałami, z których wystaje jedynie główka i nóżki maluszka. Na twarzach ojców zazwyczaj maluje się duma, a w oczach matek radość, być może z odzyskanej swobody. Noszący rodzice bowiem szybko zdają sobie sprawę, że istnieje niewiele przeszkód w mieście czy na łonie natury uniemożliwiających im spacer z dzieckiem. Wiary w siebie jako rodzica dodaje im bliskość dziecka i możliwość szybkiej reakcji na każdy jego sygnał. Dziecko zaś, czy jest to noworodek, czy dwuletni brzdąc, ma zazwyczaj błogą minę usatysfakcjonowanego istnienia. Niemowlak najczęściej słodko śpi wtulony w pierś mamy, a starsze dziecko, równie dumne jak rodzic, ogląda świat z wysokości dorosłego, zza pleców najdroższej mu osoby.

Idea chustonoszenia czy chustowania (tych dwóch terminów używa się najczęściej do określenia noszenia dzieci w chuście; w języku angielskim używa się określenia babywearing, które wymownie łączy w sobie słowa baby ‘niemowlę’ i wearing ‘nosić ubranie, ubierać się’) szerzy się w Polsce bardzo szybko.

Dlaczego warto nosić dziecko w chuście?

Istnieją różne powody, dla których rodzice, na początku przede wszystkim mamy, sięgają po chustę. Dla wielu z nich jest to nie tylko środek transportu, lecz także sposób na bycie z dzieckiem, na wczesną i intensywną komunikację. Dla niektórych noszenie wynika z potrzeby serca, dla innych jest praktycznym rozwiązaniem, sposobem pogodzenia codziennych obowiązków, a jeszcze dla innych po prostu podążaniem za aktualną modą.

Noszenie dzieci w chustach to naturalny dla człowieka sposób transportowania dzieci, zatracony nie tak dawno przez zachodnie społeczeństwo, ale wciąż żywy w wielu kulturach rozrzuconych po wszystkich kontynentach. Noszenie to sposób na przemieszczanie się z dzieckiem, ale również forma terapii wielu bolączek niemowlęcych (kolka, ząbkowanie), sposób na budowanie więzi rodzic – dziecko, na wzbogacenie swojego macierzyństwa czy po prostu na odzyskanie pary rąk.

Poprawne noszenie może być formą terapii przy dysplazji bioder, może wspomagać budowanie więzi między adopcyjnymi rodzicami i adoptowanymi dziećmi, może być pomocą dla niepełnosprawnych rodziców i niepełnosprawnych dzieci. Również rodzice wcześniaków mogą w noszeniu, które w takich przypadkach najczęściej określa się kangurowaniem, odnaleźć ukojenie po zbyt wcześnie zakończonej ciąży.

Warto wiedzieć:

Chusta i nosidła czy to to samo?

W języku polskim termin „chusta” jest często nadużywany. Określa się nim nieraz nawet nosidełka sztywne. Tymczasem chusty i nosidła miękkie to jedna grupa, a nosidełka sztywne to druga grupa. Są to dwa typy nosideł, które nie zawsze dają takie same pozytywne efekty zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica. Zachęcając do noszenia dziecka, za każdym razem mam na myśli noszenie w nosidłach, które respektują ciało zarówno małego człowieka, jak i noszącej go dorosłej osoby.

Gdzie można nauczyć się wiązania chusty?

Istnieją świetnie przygotowane strony internetowe na ten temat, bogate w zdjęcia, a nawet nagrania wideo. Ponadto chusty są zazwyczaj sprzedawane z mniej lub bardziej szczegółowymi instrukcjami wiązań. Najlepiej zaś szukać wsparcia u osób, które noszą i potrafią wiązać, czyli rodziców lub instruktorów noszenia dzieci w chustach. Noszący rodzice, mający doświadczenie, zarówno przekażą radość z noszenia, jak i rozproszą ewentualne pierwsze obawy, natomiast instruktorzy w czasie warsztatów zwrócą uwagę na techniczne aspekty dobrego noszenia.

W większych miastach są organizowane regularne spotkania noszących mam, w czasie których można zobaczyć sposoby wiązania chusty, obejrzeć i dotknąć wielu chust, a również porozmawiać o innych aspektach rodzicielstwa towarzyszącego. Często bowiem noszenie dziecka jest wstępem do szerszej przygody, na którą składa się masowanie malucha, spanie z nim, karmienie piersią, bezpieluchowe wychowanie oraz przede wszystkim wychowanie bez przemocy.

Według teorii rodzicielstwa towarzyszącego – zapoczątkowanego przez amerykańskiego pediatrę dr. Williama Searsa – dzięki okazywaniu czułości i bliskości, odpowiadaniu na sygnały i potrzeby dziecka rodzice wychowują otwarte, pozytywnie nastawione i szczęśliwe dzieci, a sami stają się pewni siebie i równie szczęśliwi w wychowywaniu potomstwa.

Zobacz także:

Chusta daje poczucie bliskości

Nie będę próbowała przekonać wszystkich, że noszenie jest najlepszym sposobem na bycie z dzieckiem. Pragnę zachęcić do spróbowania, bo jest to prosta, niewymagająca kosztownego sprzętu metoda na bycie blisko dziecka, na transport malucha oraz na odzyskanie obu rąk z jednoczesną obecnością naszego skarbu przy sercu!

Dla dziecka zaś bezpośrednia obecność matki, odgłos jej bijącego serca jest jedną z głównych potrzeb. Niektórych rodziców przekonają może słowa Wojciecha Eichelbergera, psychologa i autora książek między innymi o wychowaniu szczęśliwego dziecka, który twierdzi, że dobrze się zgodzić z faktem, że w tym pierwszym okresie życia potrzeby dziecka są ważniejsze od naszych. W podobnym tonie wypowiada się Frédérick Leboyer, francuski lekarz i położnik: „Być noszonym, kołysanym, pieszczonym, masowanym – wszystko to jest pożywieniem dla dziecka, równie koniecznym jak witaminy, sole mineralne i proteiny”.

Polecamy:

Fragment książki "Noś swoje dziecko. Dlaczego, jak i w czym? O chustach i nosidłach miękkich" (Wydawnictwo Harmonia). Tytuł, lid i śródtytuły pochodzą od redakcji. 

Redakcja poleca

REKLAMA